Witajcie kobietki! ;)
Jako, że strasznie się dziś rozpisuję - zaznaczę Wam kursywą moje suche gadanie, tak, abyście mogły dotrzeć do konkretów! :)
Dziś pragnę Wam przedstawić moją mini (chociaż w sumie nie
mini, jako, że nie jestem maniaczką mazideł do ust) kolekcję pomadek! Nie posiadam tu niczego spektakularnego, a dodatkowo tylko jeden
zakup był zaplanowany, upragniony i przemyślany. Jak dotąd używałam ich bardzo
rzadko, gdyż KTOŚ był bardzo przeciwny używaniu przeze mnie pomadek, bo
przecież zostawiają ślady bla, bla, bla, mówił, że zmienił zdanie, ale któż to
wie ;) Dopiero od jakiegoś tygodnia/dwóch rozpoczęłam regularne malowanie ust i
dopiero teraz dostrzegam ich fenomen – jeszcze rok temu nie spojrzałabym na
szminkę, gdyż kojarzyło mi się to z dojrzałymi kobietami, mocnym makijażem i
wiecznymi poprawkami.. Z tym ostatnim mam problem do dziś, ponieważ gdy tylko
użyję mocniejszego koloru – momentalnie wydaje mi się, że wszędzie się
rozmazuje i wyglądam jak siedmiolatka, która ukradła mamie czerwoną szminkę.. Myślę, że to kwestia czasu, aż się przyzwyczaję, ale cóż. Dość tego gadania,
rozpoczynam PREZENTACJĘ!
Jeśli chciałybyście zobaczyć efekt na ustach, lub dopytać o coś dokładniej - śmiało piszcie w komentarzach, postaram się udzielić jak najbardziej wyczerpującej odpowiedzi!
A oto i moja kolekcja!
Polecę według kolejności ze zdjęcia, choć teraz pomyślałam,
że przecież mogłam zostawić moją ukochaną na sam koniec..
Od najsłabszego światła, przez dzienne, do lampy błyskowej.
Rimmel Moisture Renew – numer 700, Nude Delight
Z lampą.
Strasznie się dziś rozpisuję, więc przejdę do rzeczy.
Jest to pomadka, za którą chodziłam dobre dwa miesiące. Nie
mogłam znaleźć tego odcienia w pobliskich drogeriach, a i w Starym Browarze, w
Super Pharmie występował jedynie tester. I tak chodziłam co dwa tygodnie,
robiłam swatche, oglądałam kolor w każdym świetle i coraz bardziej się nim
zachwycałam.. Jest to typowy, nie w pełni kryjący nudziak (wpadający trochę w pomarańcz!), który z miejsca
wpadł mi w oko. Pomadka nie należy do typowych wysuszaczy, nie jest to płaski
mat, a w dodatku nie uwydatnia drobnych skórek na naszych ustach. Jest
bezpiecznym kosmetykiem na dzień – chyba nie da się nią pozmazać a i bez
lusterka da się nią pomalować. Fioletowe (love!) opakowanie przypadło mi do
gustu i.. Co tu dużo gadać, bardzo ją lubię!
Rimmel - Lasting finish by Kate - numer 16
Z lampą.
Róż wpadający w koral, na ustach nie wygląda tak sztucznie cukierkowo, jak na zdjęciu, niestety światło ze mną nie współpracuje :( Pomadka podkreśla wszystkie nierówności na ustach :( Ściera się równomiernie, kolor świetny (kupiłam specjalnie pod sukienkę na wesele). Idealny do opalonej cery - latem wystarczy ta pomadka i tusz do rzęs, żeby wyglądać naprawdę świetnie i świeżo! :)
Coty - Miss Sporty - numer 120, Goddess
Kobo Professional - Fashion Colour - numer 110, Orange

Jeśli chciałybyście zobaczyć efekt na ustach, lub dopytać o coś dokładniej - śmiało piszcie w komentarzach, postaram się udzielić jak najbardziej wyczerpującej odpowiedzi!
golden rose cudowny odcień
OdpowiedzUsuńnie dziwne, że wszyscy koniecznie chcą mi ją ukraść :)
UsuńTa z GR jest piękna!:)
OdpowiedzUsuńohhh . Golden zdecydowanie górą *.*
OdpowiedzUsuńSzminka KOBO ma cudowny kolor ;) mocno w moim guście
OdpowiedzUsuń